Jakie jest jedno z najbardziej niewygodnych pytań, jakie może otrzymać pozycjoner na początku współpracy? „To kiedy mogę spodziewać się efektów tego pozycjonowania?” Odpowiedź na tę zagwozdkę zdaje się być bardziej skomplikowane, niż samo pytanie. Z drugiej strony, strach przed otrzymaniem go nie powinien spędzać snu z powiek pozycjonerowi. Powinien wykorzystać tę sytuację i wytłumaczyć klientowi, na czym to całe pozycjonowanie polega. Może właśnie w taki sposób wszyscy zrozumieliby się na tyle, że kolejne trudne pytania ze strony właściciela domeny nie będą mieć w ogóle miejsca.
W pewnym sensie, pozycjonowanie na pewno na samym początku współpracy daje domenie świeżość, zarówno na polu treści, jak i organizacji oraz struktury samej strony – i właśnie to można uznać za wyniki natychmiastowe. Jednak dla wielu klientów, którzy oczekują wysokich pozycji w wynikach wyszukiwania, a tym samym osiągnięcie upragnionego TOP10, potrzebna jest długofalowa strategia oparta na doświadczeniach. I mam tutaj na myśli nie tylko eksperymenty z optymalizacją i dopasowanie jej do wymagań, ale również doświadczenie w pracy samego pozycjonera.
Z perspektywy pozycjonera
Jeśli chodzi o podawanie klientowi określonej daty osiągnięcia potencjalnych efektów, to każdy SEOwiec powinien być świadomy tego, że to trochę jak wróżenie z fusów. Jasne, istnieje wiele przesłanek mówiących nam, jakie przeszkody czekają na stronie lub ile czasu potrzebujemy na wyeliminowanie konkretnych, historycznych „złych działań” w jej obrębie. Można oszacować, ile czasu minie do usunięcia wszelkich błędów optymalizacyjnych, poprawy historii linkowania lub dostosowania strony do wymagań urządzeń mobilnych, ale podawanie konkretnej daty określającej osiągnięcie przez frazy TOP10, nie jest do końca profesjonalne. Taka pewność może oznaczać, że osoba ta nie zdaje sobie sprawy z cyklicznych przetasowań wyników w wyszukiwarce (na które nie ma wpływu) lub ignoruje te fakty. Nie wiadomo, co gorsze.
Z perspektywy klienta
Z perspektywy klienta wygląda to natomiast inaczej. No bo jak można nie wiedzieć, kiedy będą efekty? Ba, jak można nie być ich pewnym? Jak można nie potrafić określić, ile fraz w jakim czasie wejdzie do TOP10 i kiedy klient przebije konkurencję w wynikach wyszukiwania? No można. Począwszy od tego, że regularnie Google wypuszcza mniejsza lub większe update’y (patrz np. Google Penguin Update lub Google Panda Update), które przewracają wynikami wyszukiwania do góry nogami. Z tym, że czasami oberwie się branży medycznej, czasami sklepom odzieżowym, a innym razem po prostu wszystkim. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć tych zmian, a uprzedzanie o ich pojawieniu się nie zawsze zostawia nam wiele czasu na reakcję. Często konieczne jest mierzenie się już z efektami takich zamieszań.
Nie ma co się jednak dziwić klientowi, który zostawia pod opieką zarówno stronę, jak i często niemały budżet pozycjonerowi. Nie będzie przecież płacił za brak efektów lub tylko za staranie się o nie. Dawniej, a było to nawet jeszcze parę lat temu, aby osiągnąć szybki efekt w pozycjonowaniu, nie trzeba było się wiele wysilać. Korzystanie ze sprawdzonego systemu wymiany linków (SWL), do tego spam frazami kluczowymi w meta tagach, dodanie na stronę tekstu zapisanego białą czcionką (niemającego nic wspólnego z tekstem pisanym poprawną polszczyzną) i efekt można było osiągnąć na „za tydzień”. Klienci, zwłaszcza ci, którzy prowadzą swój biznes nie od wczoraj, przyzwyczajeni do tego systemu, mogę nie być obeznani z ogromnymi zmianami, jakie zaszły od tego momentu w SERP.
Co może przeszkadzać w osiągnięciu wysokiej pozycji?
Zakładając, że strona jest dobrze zoptymalizowana i nie posiada kopii wewnętrznej lub zewnętrznej treści, istnieje parę elementów, które pomimo tego mogą nas zastopować i wydłużyć czas potrzebny na osiągnięcie upragnionego TOP10. Poniżej przedstawiam najważniejsze z nich.
- Wybór słów kluczowych, które są zbyt konkurencyjne, albo takich, którym trzeba poświęcić wiele lat pracy. Długie słowa kluczowe, czyli te z tzw. długiego ogona, są często mniej konkurencyjne, ale jesteśmy w stanie szybciej wykrzesać z nich pozycję w TOP10. Jeśli dobierzemy frazy krótkie, ogólne i takie, o których wysokie pozycje bije się również nasza konkurencja, to musimy uświadomić sobie trudność ich pozycjonowania.
- Lokalizacja Twojej firmy jest również kluczowa. Jeśli prowadzisz biznes lokalny w bardzo dużym mieście, z pewnością masz świadomość istnienia swojej konkurencji. Posiadają oni strony internetowe tak samo, jak Ty. Co więcej – istnieje duża szansa, że również się pozycjonują. W takim przypadku (dotyczy to miast typu Warszawa, Gdańsk, Poznań), trudność wypozycjonowania konkurencyjnej frazy kluczowej również wzrasta. Po prostu wielu osobom zależy na tych samych efektach.
- Czynniki rankingowe Google – czyli obszerny zbiór zasad, które musi spełnić domena, aby osiągnąć upragniony efekt w pozycjonowaniu. Większość czynników nie jest znana (podobno jest ich około 200), część funkcjonuje w domysłach, inne są oczywiste, jednak z pewnością wszystkie podlegają ciągłej dyskusji i są nieustannie analizowane. Z popularnych czynników rankingowych można wymienić: zoptymalizowane meta tagi, certyfikat SSL, jakość i długość treści na stronie, współczynnik odrzuceń.
- Wiek domeny pozwala zwiększyć jej wiarygodność w „oczach Google”. Im starsze i ewoluujące zgodnie z zasadami wytyczonymi chociażby przez ww. czynniki rankingowe, tym lepiej.
- Walka ze złą historią linkowania jest również kluczowa. Oczywiście nie każda domena na starcie współpracy z pozycjonerem musi być naznaczona taką historią. Chodzi o możliwie jak najdokładniejsze przyjrzenie się linkom, które prowadzą do witryny, aby zgłosić do Google te podejrzane. Wyszukiwarka wykorzystuje linki z innych witryn jako wotum zaufania dla Twojej marki, dlatego warto zadbać o ich wysoką jakość.
- Kiedy strona nie jest responsywna (dostosowana do urządzeń mobilnych), walka z wypozycjonowaniem jej może spełznąć na niczym. Sami wiemy doskonale, jak często korzystamy ze smartfonów, czy tabletów do przeglądania sieci. Klienci robią to samo: szukają, przeglądają, robią zakupy. Kiedy do dyspozycji mamy stronę, które źle wyświetla się na smartfonie, nie możemy oczekiwać, że będzie wystarczająco funkcjonalna dla użytkownika.
- Filtry oraz algorytmy Google, o których już wspomniałam. Czasem zdarza się, że na starcie pozycjoner otrzymuje domenę z filtrem, o którym nie wie właściciel. Google wszakże często nie informuje w jakikolwiek sposób, że postanowiło w drodze wyjątku nie indeksować poszczególnych podstron. Lub strona w ogóle nie wyświetla się na jakieś frazy.
- Konkurencja – chodzi o działania, które są podejmowane na ich stronach w celu wypozycjonowania domen, jak i to, jak bardzo próbują oni zaszkodzić swoim rywalom. Druga sytuacja jest skrajna i dochodzi do niej niezwykle rzadko.
- Branża, która ma związek z punktem drugim, czyli obszarem, na którym chcemy działać. Idealnym przykładem jest np. sektor usługowy, gdzie mamy hydraulika działającego na rynku lokalnym w Środzie Wielkopolskiej, takiego, który działa w Warszawie, a i takiego, który porusza się do swoich klientów po całej Polsce. Są to trzy skrajnie różne przypadki i jak można się domyślić – wymienione w kolejności od potencjalnie najłatwiejszego do wypozycjonowania. Nie musi być też tak, że optymalizacja wdrożona na stronie konkurencji sprawdzi się na naszej domenie – i na odwrót.
- Obrana przez pozycjonera strategia SEO może dzielić się na taką, w której wyniki osiągamy dość szybko, ale posługując się agresywnymi metodami, ale również na taką, w której dajemy sobie czas i z wyczuciem podchodzimy do niektórych zmian optymalizacyjnych. Oczywiście łatwo jest domyślić się, że przy zastosowaniu pierwszej metody, trzeba czasem liczyć się z konsekwencjami swoich decyzji. Google nie lubi jak efekty są szybkie i łatwe, a na niektóre każde czekać latami.
Zapoznałem się z tym artykułem, no to kiedy te wyniki pozycjonowania?
Próbując odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule: Kiedy mogę spodziewać się wyników pozycjonowania? Odpowiedź brzmi: To zależy – i pewnie nie tego się spodziewałeś. Czasami jest tak, że Klientowi może wydawać się, iż pozycjoner go nie słucha. W innym przypadku to dialog pozycjoner – klient może nie wypadać efektywnie. Musimy jednak pamiętać, ze droga do sukcesu, w postaci świetnych pozycji w Google jest wybrukowana staraniami zarówno pozycjonera, jak i Klienta, a do tego pośrednio dochodzi realizator projektu (programista), czy cały zespół pracujący na wspólne dobro. Pamiętaj, aby zbyt szybko nie rezygnować z pozycjonowania. Nawet wtedy, kiedy efekty po długim czasie są mierne. Jako Klient, poproś swojego pozycjonera o analizę. Być może te złe efekty nie mają negatywnego wpływu np. na ruch na stronie. Może okazać się, że w Twojej branży sprawdzają się zgoła inne praktyki pozycjonerskie, nastawione np. na pozycjonowanie na długi ogon.
Należy również powtórzyć, ze jeśli jako Klient, dostaniesz zapewnienie, iż konkretnego miesiąca, lub konkretnego tygodnia Twoja strona zostanie wypozycjonowana, to w głowie powinna zapalić Ci się czerwona lampka. Domyślam się, że w normalnej sytuacji, takie obiekcje byłyby sprzeczne z Twoimi myślami. Skąd ma się pojawić wątpliwość co do agencji, która daje mi konkretne zapewnienia? Teraz już wiesz, że masz prawo do tego, aby być podejrzliwym. Nikt nie chce stosowania na domenie technik Black Hat SEO, które są srogo karane przez wyszukiwarkę. Nie zapominaj o swojej roli w całym cyklu pozycjonowania. Bez – przynajmniej – akceptacji działań, nie możesz oczekiwać dobrych efektów.