Zapłata za frazę w Top10 organicznych wyników wyszukiwania Google to z pozoru najuczciwszy model rozliczania się za pozycjonowanie. Kiedy jednak zaczniemy przyglądać się sposobom rozliczania agencji SEO z klientami bliżej, dojdziemy do wniosku, że jest dokładnie odwrotnie. Dlaczego? Bo nie ma to prawa bytu z biznesowego punktu widzenia.
Musimy zdać sobie sprawę z tego, że pozycjonowanie to proces. Zupełnie taki sam, jak budowanie formy na lato. Można wybrać tylko dwie drogi – szybką albo skuteczną. Skuteczna droga budowania formy polega na odpowiednio dobranym treningu i sposobie odżywania. Dlatego inwestujemy w karnet na siłownię lub trenera personalnego. Idziemy do dietetyka, przygotowujemy w domu posiłki, wylewamy siódme poty na sali ćwiczeń. Czy zobaczymy efekty po tygodniu? Oczywiście, że nie. Nikt rozsądny nie będzie ich oczekiwał w tak krótkim czasie.
Natomiast wyjście numer dwa, czyli szybkie odchudzanie, to magiczne „diety-cud”. 10 dni głodówki i wymarzona sylwetka jest naszym odbiciem w lustrze. Niektórzy pewnie właśnie parsknęli śmiechem i trudno im się dziwić. Rzadko kiedy jednak klienci parskają śmiechem, słysząc o pozycjonowaniu za tzw. „efekt”. Wręcz sami dopominają się ofert w tym modelu rozliczania, choć realnie zdobycie wysokich pozycji dla wartościowych fraz w rozliczaniu za efekt jest mało realne.
Dlaczego? Proces pozycjonowania rozpoczynamy od inwestycji w serwis klienta. Optymalizacja witryny, sprawdzenie i ewentualne poprawki w treściach, zdobywanie wartościowych linków to ogromne koszty. Przecież czynności te wykonują specjaliści, którym trzeba zapewnić wynagrodzenie. Im są lepsi, tym jest wyższe. Wartościowe zaplecze dla serwisu to kolejne koszty dla agencji.
Szybkie pozycjonowanie…
Są jednak drogi na skróty. Można wykonać tylko częściową optymalizację, dodać kilka napisanych na kolanie tekstów, wrzucić z automatu kilka linków albo więcej – dzięki oprogramowaniu. Po miesiącu osiągniemy najpewniej dzięki temu wysokie pozycje. Ale… No właśnie. Jak w przypadku „diety-cud”, pojawiają się też negatywne skutki. Wyszukiwarka piętnuje pozycjonowanie strony „na skróty”. Negatywnych efektów może być wiele. Najczęściej kończy się to spektakularnym spadkiem pozycji lub powstaniem filtru, przez który dla niektórych fraz nasza strona nie będzie widoczna wcale. Może też stać się domeną ze złym profilem linkowym, która w przyszłości, nawet gdy podejmiemy działania zgodne ze sztuką pozycjonowania, nigdy nie osiągnie upragnionych pozycji w TOP10 na pożądane przez klienta frazy.
…a może abonament?
Abonament odstrasza klientów ze względu na obawę, że agencja nie osiągnie pozycji dla swojego klienta. To jednak także błąd, ponieważ uczciwa i rzetelna agencja będzie dbała o każdego klienta i wykona wszelkie działania, które będą zmierzały do uzyskania jak najlepszego efektu. Frazes? Niekoniecznie. Trzeba sobie zdawać sprawę, że w przypadku ogromnej konkurencji na rynku SEO, to właśnie pozyskanie klienta jest niezwykle kosztowną inwestycją. Jeżeli klient decyduje się na pozycjonowanie i uczciwie nam za to płaci, musimy zrobić wszystko, aby z nami został, i to na lata. A taki scenariusz możliwy jest tylko w przypadku rzetelnego wykonania pracy.
Prawdziwe cele pozycjonowania
Skuteczne SEO ma za zadanie skierować na stronę ruch, zwiększyć sprzedaż, przynieść ROI – dlatego abonament jest szczególnie uczciwy, jeśli umowa opiera się na zwiększaniu ruchu. Pozycja słowa kluczowego powinna być środkiem, a nie celem. Skupienie się tylko na kilku słowach kluczowych (często dostarczanych przez klienta) wiąże ręce specjaliście. Wtedy nawet osiągnięcie wysokich pozycji nawet na kilka wybranych fraz może okazać się kompletnie nieistotne dla biznesu.
Trzeba zaznaczyć, że przy prawidłowo i rzetelnie prowadzonym pozycjonowaniu zmianę jakościową dla naszej strony internetowej zobaczymy jeszcze przed osiągnięciem TOP10 na zakontraktowane słowa kluczowe. Strona pod opieką dobrego specjalisty pozostanie zadbana, każdy najdrobniejszy element będzie wyświetlać się poprawnie. Jeżeli wymagane są dodatkowe działania, dowiemy się o tym od naszego pozycjonera. Nie ma on bowiem nad sobą „bata” w postaci umowy efektywnościowej i może spokojnie zająć się swoją pracą.
Po co właściwie nam wyszukiwarka?
Tu pojawia się „drugie dno” pozycjonowania. Z założenia wyszukiwarka Google chce pokazywać w wynikach organicznych najlepsze z możliwych witryn, które odpowiadają danemu wyrażeniu kluczowemu. Dlaczego? Aby mieć zadowolonych użytkowników. Dla Google ważne jest, aby internauta znalazł to, czego szuka. Dlatego nasza witryna, pod opieką odpowiedniej agencji marketingowej, znajdzie się tam, gdzie osoby, które jej szukają. Aby jednak osiągnąć sukces w marketingu internetowym, trzeba zainwestować.