Od lat powszechną praktyką na rynku pozycjonowania jest utożsamianie efektu z wysokim (najczęściej na pierwszej stronie wyszukiwania) miejscem na danej frazie w wyszukiwarce. Z perspektywy przedsiębiorcy, który zleca usługę pozycjonowania, sprawa wydaje się łatwa i pozornie atrakcyjna. Płacę tylko wtedy, jeśli dane słowa są wypozycjonowane.
Z perspektywy firmy pozycjonującej to konieczność długoterminowej inwestycji i kalkulowania ryzyka. Bo jeśli chcę coś wypozycjonować i mieć z tego przychody, to muszę najpierw pracować, czekać, a potem otrzymywać płatność (czyli zwrot z inwestycji). Żeby ta gra była uczciwa, umowa musi być sztywna – to znaczy podpisana na długi okres bez możliwości łatwego wypowiedzenia i zmiany założeń.
Największy problem pojawia się wtedy, kiedy słowa nie są wypozycjonowane (klient co prawda nie płaci, ale nie ma żadnego efektu biznesowego) lub są wypozycjonowane, ale w trakcie trwania umowy stały się mniej istotne dla klienta albo nie przynoszą odpowiedniego ruchu na stronę. Takie przypadki rodzą wzajemne napięcie między firmą pozycjonowaną (która przecież bardziej lub mniej świadomie dąży do realizacji konkretnych celów biznesowych, a nie tylko do uzyskania wartości w postaci abstrakcyjnej pozycji) a firmą pozycjonującą, która dąży do realizacji zapisów umowy.
Wnioski
Doświadczenia ostatnich 2 lat skłaniają nas do refleksji, że należy być bardzo ostrożnym w stosowaniu modelu „za efekt”, a przede wszystkim trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie „Czym jest dla mnie efekt?„.
Jedynym rozwiązaniem jest szukanie elastycznych rozwiązań – takich, które pozwalają na korektę strategii w trakcie trwania umowy i które przynoszą efekt. Myśląc o nim, mamy na myśli mierzenie rzeczywistych korzyści biznesowych, takich jak sprzedaż, liczba kontaktów telefonicznych, wzrost ruchu na stronie w stosunku do analogicznego okresu i jakość ruchu.
Jeśli skupimy się tylko na pośrednich wynikach, takich jak pozycja w pierwszej 10. wyników wyszukiwania na danej frazie, to w skrajnym przypadku możemy osiągnąć efekt, który niewiele wniesie do naszego biznesu. Dzieje się tak najczęściej, jeśli uda się wysoko umieścić popularne frazy związane z produktami, które w trakcie umowy przestały być najważniejsze.